Prawdziwe oblężenie przedszkola przeżywają od około dwóch lat. W każdej z pięciu lubańskich placówek funkcjonują listy rezerwowe. Na każdej z nich figuruje kilkadziesiąt nazwisk .
Takie informacje szybko przedostają sie do rodziców. Efekt – niektórzy z nich „bukują” miejsca dla swoich pociech z rocznym, czasem nawet dwuletnim wyprzedzeniem.
- Coraz częściej spotykamy się z podobną sytuacją i rzeczywiście mamy listę oczekujących już na następny rok – przyznaje dyrektor Przedszkola nr 1 Janina Krusze.
Wygląda jednak na to, że takie posunięcie tylko z pozoru wydaje się sprytne i załatwia sprawę. Może się bowiem okazać, że mimo naszej zapobiegliwości miejsca w przedszkolu i tak nie zdobędziemy.
- Oczywiście chcielibyśmy przyjąć wszystkie dzieci, jednak w sytuacji kiedy jest ich więcej niż miejsc decydować będzie spełnianie przez rodziców określonych kryteriów – mówi Janina Krusze.
A pierwszeństwo mają m.in. sześciolatki, dzieci obojga pracujących rodziców, samotnych matek, bądź wychowankowie rodzin zastępczych. Jeśli żadne z tych kryteriów nie opisuje naszej sytuacji, mimo rocznego wyprzedzenia i tak możemy być skazani na nianię.
Władze Lubania winę takiego stanu rzeczy widzą w braku przedszkola gminnego, do którego uczęszczałyby dzieci z podlubańskich wsi. Nieoficjalnie mówi się o sytuacjach, w których to rodzice specjalnie meldują pociechy u dziadków, czy wujków, aby w ten sposób zdobyć upragnione miejsce w przedszkolu. Dla jednych to „podkradanie” miejsc mieszkańcom miasta, dla innych życiowa konieczność.
- Skoro oboje rodzice pracują w Lubaniu, tu spędzają większość dnia i tu płacą podatki, nie widzę powodu, aby mieli wozić dziecko do innych miejscowości – podkreśla Janina Krusze. - Miejsce dla dziecka należy im się tak samo jak innym.
- Obecnie gmina Lubań w ogóle nie ma przedszkola, zaś gminy ościenne mają ich zdecydowanie za mało. Dlatego rozwiązaniem byłoby przedszkole gminne prowadzone choćby w samym Lubaniu i opłacane ze środków Urzędu Gminy. Dotychczas bowiem odbywa się to niejako na koszt Urzędu Miasta – uważa burmistrz Lubania Konrad Rowiński. - Jest to problem i na pewno musimy mu się przyjrzeć, jednak w pierwszej kolejności musimy zapewnić miejsce dzieciom z Lubania.
Utworzenie nowego przedszkola na pewno nie jest sprawą szybką i prostą. Póki co nie ma ani budynku, ani środków na jego remont. Roczne utrzymanie najtańszego z miejskich przedszkoli to koszt 500 tys. zł. Rośnie za to liczba rodziców, którzy w godzinach pracy nie mają co począć z dziećmi, a na komfort opieki u babci niestety nie każdy może sobie pozwolić. W sytuacji pewnego rozluźnienia na rynku pracy, spowodowanego ogromną falą emigracji zarobkowej o braku zatrudnienia ciężko mówić, a chcący pracować rodzice coraz bardziej będą potrzebowali przedszkoli. Władze powinny także wziąć pod uwagę prognozy – przedszkolaków będzie coraz więcej, przed nami wyż demograficzny.
Z dnia: 2007-12-05, Przypisany do: Nr 23(334)