Komisje triumfujących urzędników nie pozostawiały złudzeń: „Oddawać klucze, bo to wszystko już nasze!”. Zacząłem nieco politycznie, ale dalej, jak przystało na kochającego historię zawodu, nieco wiedzy, jak dawniej farmację studiowano.
Od czasu ukształtowania się zawodu farmaceutycznego w XIII w. (w Polsce od XVI wieku), aż do końca XVIII w., ustrój aptekarstwa był cechowy. To powodowało, że szkolenie kandydatów odbywało się podobnie, jak w innych zawodach rzemieślniczych. Aptekarz przyjmował ucznia na praktykę i po przeszkoleniu młody adept składał przed komisją egzamin na pomocnika aptekarskiego. Po stosownym czasie składał ponowny egzamin i uzyskiwał tytuł mistrza. Aby uzyskać pozwolenie na prowadzenie apteki, musiał stanąć do ponownego egzaminu przed gronem profesorów uczelni lekarskiej.
Dobór kandydatów do zawodu w zasadzie wszędzie był przypadkowy (np. w Niemczech), wyjątek stanowiła Francja, gdzie do nauki zawodu przyjmowano synów zamożnych mieszczan, szczególnie aptekarzy lub ich krewnych. Od kandydatów wymagano zręczności w pracy, uczciwości i… spokojnego usposobienia. W Niemczech kandydat musiał dodatkowo wykazać się pewnym przeszkoleniem podstawowym i znajomością łaciny. Przepisy cechowe określały też wiek kandydatów – najczęściej 14-15 lat (Francja), 17-18 lat (Niemcy). Górną granicą był wiek 22-24 lata. Przepisy cechowe we Francji ustalały, że w aptekach wolno było zasadniczo szkolić jednorazowo tylko jednego ucznia. Przyjęcie kandydata na ucznia odbywało się urzędowo. Spisywano notarialnie umowę, w której określano prawa i obowiązki obu stron, ustalano czas praktyki (zwykle 4-6 lat) i ustalano kwotę opłaty za naukę zawodu. Od XVII wieku po wspomnianym stażu uczniowskim obowiązywał stosownie długi czas pracy w charakterze pomocnika (ok. 3-4 lata).
Więcej w bieżącym numerze "Ziemi Lubańskiej"