Mecz z udziałem zwycięzców dwóch grup klasy okręgowej został rozegrany w Gryfowie Śląskim. Do spotkania oba zespoły przystąpiły w najsilniejszych składach. Obie ekipy wcześniej nigdy ze sobą nie grały i trenerzy niewiele wiedzieli o stylu gry, czy też mocnych i słabych stronach swojego rywala. Na początku spotkania Orzeł próbował zaskoczyć defensywę Łużyc grą z pominięciem drugiej linii. Obrońcy posyłali długie piłki w kierunku napastników. Łużyce z kolei próbowały korzystać z bocznych sektorów boiska. Pierwsi z gola cieszyli się młodzi piłkarze z Mysłakowic. W 10. minucie po długim podaniu z głębi pola obrońcom zespołu z Lubania zabrakło konsekwencji, do tego wkradło się niezdecydowanie i Maciej Danc zmusił Huberta Górskiego do kapitulacji. Stracony gol podziałał na zespół trenera Konrada Murawskiego jak płachta na byka. Lubanianie zdominowali rywala i co chwilę stwarzali zagrożenie pod bramką przeciwnika. Aktywny był zwłaszcza Maks Kwiatkowski, ale nie potrafił znaleźć sposobu na bramkarza ekipy z Mysłakowic. Ten skapitulował dopiero w 28. minucie. W zamieszaniu podbramkowym Kwiatkowski przytomnie odegrał piłkę na ósmy metr do Mikołaja Kuriaty, który pewnym strzałem doprowadził do wyrównania.
Więcej w bieżącym numerze ZL