Kardiolog uświadomił rodziców, że wspomniana przegroda praktycznie nie istnieje i konieczna jest operacja na otwartym serduszku. - Ani badania w trakcie ciąży żony, ani późniejsze okresowe u pediatry nie wykazywały żadnych anomalii – mówi tato Oliwki, Mirosław Pieniążek. – Wprawdzie słyszalne były szmery w serduszku, ale uspakajano nas, że tak u maluszków się zdarza. We wrześniu ubiegłego roku córeczka poszła do przedszkola i zaczęła chorować. Myśleliśmy, że wynika to z przebywania w dużej grupie i zarażania się od innych. Nie bagatelizowaliśmy jednak tego i systematycznie chodziliśmy do lekarza. Na którejś wizycie doktor Komendziński stwierdził, że niepokoją go szmery w serduszku i skierował nas na specjalistyczne badania do poradni kardiologicznej. Koleżanka poleciła nam specjalistów z Wrocławia i pojechaliśmy tam, w zasadzie bardziej, żeby wykluczyć problem. Okazało się jednak, że dziecko ma poważną wadę serca w postaci ogromnego ubytku przegrody serca. Żona w tym momencie nie potrafiła wydobyć z siebie ani słowa, a ja wiedziałem, że trzeba działać. Wypytałem lekarza, skąd ta wada się wzięła a przede wszystkim jak się ją leczy i jakie są rokowania. Przez kilka dni Oliwka poddawana była wszelkiego rodzaju badaniom w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym na Kamińskiego. Okazało się, że poza już wykrytą wadą, ma także inną, polegającą na nietypowym ułożeniu serduszka, bardziej na prawą stronę.
Więcej w bieżącym wydaniu.