Pierwsze 200 lat istnienia (cz. 2)
Pastor Johann August Dehmel oprócz wielkich zasług dla parafii w Biedrzychowicach równie energicznie spełniał się pełniąc urząd superintendenta w Lubaniu. Nawet w wieku 79 lat w dalszym ciągu piastował tę funkcję wspomagając w sposób istotny swego brata Ehrenreicha w Zarębie. Oprócz Böttnerów to właśnie Dehmelowie z pokolenia na pokolenie umacniali na naszym terenie kościół ewangelicki, koligacąc się poprzez żony z innymi znanymi wówczas rodzinami pastorskimi.
Kontynuując historię kościoła „U Studni Jezusa” w Biedrzychowicach nie sposób nie wspomnieć o katechetach i aktywnych członkach rady parafialnej. Pierwszym, o którym wspominają kroniki był w latach 1731-1733 Georg Winzer, który wcześniej nauczał w miejscowości Trzebień. Jego następcą został Johann Georg Goldbach, urodzony 7 czerwca we Wrocławiu. Przebywał w Biedrzychowicach w latach 1733-1744. Zmarł w wieku 72 lat 28 czerwca 1765 roku. On to po odejściu pastora Paula Hoppe zastąpił go w poobiednich medytacjach. W 1766 roku pojawił się w parafii Johann Gottlob Krause. Był on pierwszym, który otrzymał możliwość nauczania w budynku szkoły ewangelickiej. Zmarł przedwcześnie 3 lutego 1782 roku, po chorobie, w wieku 46 lat. Jego następcą został Johann Gottlieb Opitz z Czerniawy. Po jego śmierci w 1818 roku zastąpił go Johann Gottlieb Naski z Mirska. Objął on katedrę w pierwszą niedzielę adwentu i nauczał do 1822 roku, kiedy odszedł już jako pastor do Jałowca, gdzie zmarł w 1837 roku. Jego następcą w latach 1837-1842 był Gottlob Traugott Reichel. Przybył do Biedrzychowic z Górnych Łużyc z miejscowości Bernstadt. Kolejnym był Gustav Eduard Lichtenstein ze Zgorzelca. Objął swój urząd tymczasowo w 1842 roku, gdyż formalne wprowadzenie nastąpiło później. Po 12 latach pracy w Biedrzychowicach otrzymał, w drugą niedzielę adwentu 1854 roku, pastorostwo w zrujnowanym dzisiaj kościele w Jałowcu. Okres pierwszych 200 lat zamykają Friedrich Julius Kühn z Wrocławia i August Ernst Stössel z Zielonej Góry.
Poczesne miejsce w historii biedrzychowickiego kościoła zajmują członkowie rady wspomagającej kościół. Wymienić tu należy Matthäusa Fuchsa, Christopha Wittiga, Friedricha Semmlera, Christiana Weckera, Johanna Gottfrieda Rösslera (odszedł jako kantor i organista do Bolesławca), Gottfrieda Sigismunda (za jego czasów wprowadzono na wieżę kościelną nowe dzwony), Benjamina Gottloba Kühna i Karla Gottlieba Destereicha z Giebułtowa.
Istotne są też informacje demograficzne oparte na księgach parafialnych z lat 1756-1855. Dowiadujemy się między innymi, że w tym okresie udzielono ślubu 1701 parom (najwięcej 32 w roku 1826, najmniej w 1848 roku – 1 para). W tym czasie urodziło się 6507 dzieci, a zmarło 5719 osób (najwięcej w 1807 roku – 116 osób). W okresie pierwszych 200 lat ochrzczono 21.123 dzieci. Faktycznie liczba ta jest wyższa gdyż jeszcze przed 1800 rokiem zaginęła bezpowrotnie księga chrztów za lata 1745-1748.
Pora poświęcić kilka słów samemu budynkowi kościoła. Skutecznie opierał się on kataklizmom pogodowym aż do roku 1755, kiedy to 21 czerwca piorun trafił w wieżę i dach świątyni powodując spore zniszczenia. Początkowo dokonano prowizorycznych napraw, aby w 1789 roku zdjąć zwieńczenie kopuły kościelnej z kulą w celu pozłocenia i ponownego zamontowania na odnowionym już hełmie. Łączny koszt naprawy wyniósł 300 talarów. Podobnie stało się w 1811 roku, gdy za kwotę 400 talarów ponownie naprawiono kopułę i mur wieży kościelnej. Od tej daty wieża została zaopatrzona w piorunochron.
W roku 1779 odlano za kwotę 876 talarów trzy dzwony o wadze 14, 7 i 4 cetnarów. 50 talarów pochodziło z kasy patrona Christopha von Schweinitza, 93 z zagranicy, 226 zebrali wierni z parafii, a 300 podarował przewodniczący gminy Linke (na zakup małego dzwonu). Pozostałe 207 talarów zebrali wierni z innych okolicznych kościołów.
Nocą z 7 na 8 października 1782 roku, podobnie jak wcześniej w 1702, została splądrowana zakrystia. Przebito się przez mur i zrabowano dwa kielichy, talerz i jedną z hostii wraz z futerałem. Już dwa lata później brakujące sprzęty podarował kościołowi pan von Schweinitz. Mniejsze kradzieże powtarzały się jeszcze kilkukrotnie. Ukradziono tabernakulum, metalowy żyrandol i sukienne haftowane dekoracje. I tak, kiedy ukradziono dekoracje zielonkawe wówczas dla odmiany kupowano sukno chabrowe. Jednak gdy włamania zaczęły się powtarzać kościół ubierano i dekorowano tuż przed uroczystościami, trzymając wszystko w zamknięciu.
Członkowie gminy również czynnie wspierali kościół. R. Linke, oprócz wspomnianych 300 talarów na dzwon, ufundował w 1773 roku konfesjonał i 107 talarów w gotówce, a na Boże Narodzenie 1795 roku szklany żyrandol za 25 złotych dukatów. Kupiec Richter sprezentował w 1787 roku przykrycie ambony z bogatymi złotymi frędzlami. W 1853 roku biedrzychowiccy wierni złożyli się na zakup nowych dekoracji ołtarza i rzeźbionej ambony.
Zmarły 5 marca 1820 roku w Bautzen pastor Christian Friedrich Hoppe zapisał na wypadek pożaru kościoła 250 talarów, które polecił kapitalizować, tak że po czasie suma ta urosła do 700 talarów.
Na dzień obchodów święta 200-lecia kościoła każda z czterech okolicznych wsi doposażyła świątynię. Biedrzychowice zebrały 110 talarów, za które zakupiono dwa szklane żyrandole. Mieszkańcy Karłowic za 18 talarów ufundowali obraz dr. Marcina Lutra, wierni z Nowej Świdnicy za zebrane 21 talarów wymienili olinowanie dzwonów, a Zapusta podarowała wartą 35 talarów srebrną winną konewkę. Zawsze uczynna pani Kemintz z Biedrzychowic zakupiła bogato haftowany kobierzec przed ołtarz wraz z przykryciem jego stopni.
Sama uroczystość rozpoczęła się spotkaniem przybyłych wiernych i zaproszonych gości przed pastorówką, skąd ze śpiewem, przy akompaniamencie dzwonów, udano się do kościoła. Liturgię rozpoczęli katecheci. Odczytano stosowne do okoliczności psalmy, a następnie głos zabrał P. P. Bornmann - superintendent z Lubania. Po nim uroczyste kazanie oparte na Psalmie 26,6-8 wygłosił pastor Dehmel, który prowadził już dalej nabożeństwo aż do końcowego błogosławieństwa. Oprawa muzyczna należała do kantora Destereicha. Tego samego dnia nabożeństwo wieczorne odprawił młodszy syn pastora Dehmela, Julius, przybyły na uroczystość z Kesselsdorf.
Wprawdzie większość moich artykułów opisuje dawną Olszynę jednak nie mogę sobie odmówić, aby od czasu do czasu przedstawić równie interesujące fakty z życia miejscowości przyległych. Tym bardziej, że historycznie są one od dawna ze sobą powiązane.
Zbigniew Madurowicz
Z dnia: 2008-02-05, Przypisany do: Nr 3(338)