(GRYFÓW ŚLĄSKI) Miniony 2006 rok był niezwykle ważnym momentem dla gryfowskich piłkarzy. Klub sportowy „Gryf” obchodził bowiem swoje 60-lecie istnienia. Rocznica ta była także okazją do zaproszenia legendy polskiej piłki – człowieka, który na trwałe wpisał się w historię naszych narodowych zmagań sportowych.
Włodzimierz Lubański to jeden z najznakomitszych polskich piłkarzy. Na swoim koncie ma rozegranych 395 meczów – 80 w reprezentacji Polski (w tym 5 nieoficjalnych, 17 razy jako kapitan), 234 w lidze, 35 – w cyklu Pucharu Polski i 46 jeszcze w innych zawodach piłkarskich. W swojej sportowej karierze zdobył 278 goli, w tym 52 w reprezentacji. To tylko statystyki, ale pokazują one jak wielkim talentem został on obdarzony.
- Zawsze było moim marzeniem poznać Włodka Lubańskiego – mówi burmistrz Gryfowa Olgierd Poniźnik. - Traktuję go jako wzór sportowca, który się nigdy niczym nie zhańbił i zawsze był osobą godną podziwu i pochwały. Jest symbolem czystego polskiego piłkarstwa – dodaje.
Spotkanie z Włodkiem Lubańskim odbyło się 29 grudnia ubr. właśnie na zaproszenie włodarza miasta. Przyszli wierni kibice, młodzi gryfowscy sportowcy i sympatycy piłkarstwa. Było ich tak wielu, że niektórzy musieli nawet stać, gdyż miejsca były pozajmowane. Konwencja spotkania była ciekawa. Burmistrz miasta wcielił się w rolę konferansjera przeprowadzającego wywiad, w którym znalazło się zaplanowanych 10 pytań. Było to więc spotkanie wspomnień o piłkarskich zmaganiach Lubańskiego, jej początkach, szybkiej karierze i sukcesach, które swego czasu były radością całej polskiej publiczności.
- To wszystko z miłości do piłki, tak krótko powiem. Była taka historia, że jako bardzo młody człowiek wstąpiłem do klubu sportowego. Tym klubem sportowym było moje rodzinne miasteczko – Sośnica koło Gliwic – mówił o swoich początkach Włodek. - I okazało się, że byłem za młody, żeby mnie przyjęto do drużyny trampkarzy. Przyznam się, że rzeczywiście podrobiłem legitymację i zostałem do klubu przyjęty. Ale jeszcze raz podkreślam, że było to z miłości do piłki, chciałem grać już jako młody człowiek na normalnym boisku piłkarskim – zapewniał swoich sympatyków wielki polski piłkarz.
W programie znalazły się też wspomnienia z pamiętnych meczy rozgrywanych nie tylko na polskich boiskach, ale też na wielkich światowych arenach sportowych z olimpiadą w Monachium na czele.
- Mój ojciec nie był piłkarzem, ale był działaczem sportowym i jako młody człowiek jeździłem z nim na różnego rodzaju mecze piłkarskie. Tam rzeczywiście zrodziło się we mnie zainteresowanie do piłki nożnej, do sportu i bardzo wcześnie chciałem uprawiać tę dyscyplinę sportu – wspominał Lubański. - Ale ponieważ mój tato był sam związany z górnictwem, więc wybór to gdzie mam grać jako młody człowiek był szybko podjęty – to był Górnik Zabrze. No ale muszę powiedzieć, że ta decyzja była jak najbardziej słuszna, bo ten klub stworzył dla mnie warunki do tego, żebym uprawiał tą dyscyplinę sportu, którą uwielbiałem - a więc piłkę nożną i to z dużymi sukcesami – mówił gość specjalny gryfowskiego burmistrza.
Po serii pytań ze strony gospodarza spotkania Olgierda Poniźnika przyszedł czas także na wywiad uczestników. Ich pytania dotyczyły wielkich zmagań Włodka, jego piłkarskich sukcesów. Czasem ktoś wiedząc więcej chciał rozwiać zasłonę tajemnicy i korzystając z bezpośredniego spotkania z mistrzem, pytał o kulisy niektórych ciekawszych wydarzeń w jego karierze. Jednak wśród tematów poruszanych przez uczestników konferencji były też i takie, które dotyczyły obecnej kondycji polskiego piłkarstwa. Włodzimierz Lubański zachęcał także młodych adeptów piłki nożnej do pracy – bo tylko w ten sposób można osiągnąć wielkie sukcesy. Oddajmy więc głos naszemu wielkiemu piłkarzowi.
- Co mogę poradzić młodym ludziom? Jeżeli ktoś rzeczywiście chce coś osiągnąć jeśli chodzi o poziom sportowy, to musi się do tego raz przygotować, a dwa poświęcić – mówił Włodek Lubański. - Nie ma niczego za darmo. Wszyscy uważali, że mam talent. Tak, ale gdybym nie poparł tego pracą i to ciężką. Dam takie dwa przykłady, żeby ci młodzi ludzie, którzy tutaj są wiedzieli, co trzeba robić i jak trzeba robić. Otóż w okresie letnim, kiedy nie było lekcji, miałem czas od rana do wieczora, by go poświęcić dla siebie, wychodziłem o 9 rano z piłką i wracałem w południe, żeby mama dała mi talerz zupy. Wychodziłem po spożyciu posiłku i wracałem do domu o 6 wieczorem. Co robiłem w tym czasie? Grałem po prostu w piłkę. Było tak od rana do późnych godzin wieczornych. To było w okresie kiedy miałem czas, kiedy były wakacje. Natomiast w okresie kiedy chodziłem do szkoły, to znajdowałem dwie, trzy godziny czasu po szkole na to, żeby się bawić piłką. Było podwórko górnicze, bo mieszkałem na takim górniczym osiedlu w Sośnicy i uderzałem po prostu piłką o mur, lewą nogą, prawą nogą, główkowałem. Tak uczyłem się gry w piłkę. Dlatego mówię, że trzeba się poświęcić, bo żeby być dobrym - trzeba coś powtarzać, powtarzać, powtarzać – zapewniał piłkarz.
Jednym słowem ćwiczenie czyni mistrzem. Warto o tym pamiętać – szczególnie powinni o tym pomyśleć młodzi chłopcy, którzy zrzeszają się w klubach sportowych – są oni przecież największą nadzieją naszych sportowych marzeń.
Z dnia: 2007-01-09, Przypisany do: Nr 1(312)