Husyci - bojownicy o wolność Czech i tolerancję religijną
Kim byli husyci i sam ruch, zwany później husytyzmem? Czy należy dać wiarę niemieckim kronikom opisujących ich jako nieludzkich barbarzyńców? Można powiedzieć, iż mimo wyraźnych elementów religijnych, ruch ten był wielkim zrywem niepodległościowym Czechów i chyba to było najważniejszą przeszkodą w udzieleniu pozytywnej oceny przez niemieckich dziejopisarzy. Na jego genezę złożyły się po pierwsze wyraźne wypaczenia w Kościele katolickim i reakcja na nie teologa katolickiego, rektora uniwersytetu w Pradze – Jana Husa, w tym więc sensie był to ruch o podłożu protestanckim (Hus korzystał z nauk Jana Wiklefa, teologa angielskiego). Do głównych postulatów (określonych w tzw. czterech artykułach praskich) należały – odebranie księżom władzy świeckiej; takie samo traktowanie za grzechy ludzi, bez względu na pochodzenie; prawo swobodnego głoszenia Słowa Bożego przez kaznodziejów oraz prawo do uczestnictwa w komunii pod dwiema postaciami przez świeckich. Oczywiście uwag było dużo więcej, jak choćby sprzeciw wobec płatnych odpustów, jednakże do historii przeszły właśnie owe postulaty praskie. Natomiast równie ważną, o ile nawet nie ważniejszą przyczyną zrywu husyckiego, był fakt intensywnej germanizacji Czech przez Niemców. W miastach dominowało mieszczaństwo niemieckie, wszelkie wyższe stanowiska powierzano Niemcom bądź zniemczonym Czechom, zabraniano nauczania po czesku oraz odprawiania mszy w kościołach w języku czeskim. Z dzisiejszej perspektywy patrząc myślę, iż każdy z nas podpisałby się pod tymi postulatami husyckimi, wówczas jednak Kościół katolicki nie był jeszcze gotowy na takie zmiany. Za głoszone protesty Jan Hus został podstępnie w trakcie soboru w Konstancji wtrącony do więzienia, a następnie po torturach 6 lipca 1415 roku spalono go na stosie. Akt ten stał się iskrą dla zrywu powstańczego Czechów. Do walki o uwolnienie się od Luksemburgów stanęły wszystkie warstwy społeczne Czech – od chłopów do wielkich panów i książąt. Najbardziej znanym dowódcą wojsk husyckich z początku powstania był Jan Žiška, znany choćby z tego, iż w bitwie pod Grunwaldem walczył po stronie polskiej (stracił nawet oko w tej bitwie). Husyci jako pierwsi wpadli na pomysł wykorzystania uzbrojonych wozów do obrony, tworząc z nich zapory nie do pokonania (uważa się je za pierwowzory czołgów). Wielkie zwycięstwa spowodowały, iż szlachta czeska odebrała koronę Luksemburgom i zaproponowała ją polskiemu królowi – Władysławowi Jagielle, który jednakże z obawy przed papieżem, odmówił przyjęcia korony czeskiej.
Lubań ukarany
Po śmierci Jana Žiški, dowództwo objął Prokop Wielki, kolejny wielki przywódca powstania. Właśnie ten dowódca od 1424 roku rozpoczął najazdy na Śląsk i Łużyce. Prokop Wielki dowodził odłamem husytów tzw. sierotkami. W swych wyprawach plądrował Śląsk, Morawy, a nawet Brandenburgię. Właśnie jego oddziały, sierotki oraz taboryci, w maju 1427 roku ruszyły na Lubań. Warto w tym miejscu wspomnieć, iż miasta górnołużyckie opowiedziały się po stronie Luksemburgów, co nie było specjalnie niczym nadzwyczajnym, gdyż już wówczas Serbołużyczanie zostali zepchnięci na margines życia społecznego, a miasta w pełni były już kontrolowane przez osadników niemieckich (minęło już około 200 lat od osiedlenia się kolonistów i lokacji miast). Nie będę opisywał tutaj szczegółowo przebiegu zdobywania miasta, jednakże po kilku rekonesansach i badaniu siły przeciwnika, wojska husyckie zmyślnie wywabiły obrońców miasta poza mury, po czym gwałtownym atakiem z zasadzki rozbiły doszczętnie lubańskich obrońców u podnóża góry Kaplic (Kappelenberg). Do dziś na szczycie tego wzgórza, przy ul. Klasztornej, można obserwować szczątki pomnika burmistrza miasta Konrada Zeidlera, który wówczas zginął, ustawionego tam w rocznicę bitwy w 1827 roku. Opis samej bitwy i późniejszego plądrowania miasta jest oczywiście bardzo subiektywnie napisany, jak choćby sceny okrucieństwa ze strony husytów („gwałcą kobiety i panny, małe dzieci wyrywają z objęć matek i rozrywają na kawałki...”), co może wprowadzać współczesnego czytelnika w błąd, iż mieszkańcy Lubania byli łagodni jak baranki i mieli do czynienie z hordami dzikusów. Nic bardziej mylnego, wówczas po prostu tak prowadzono wojny, obie strony wykazywały się równie wielkim okrucieństwem, a jeńców raczej brano wyłącznie z możnych rodów, w celu uzyskania okupów, pozostałych wycinając w pień (jak choćby 500 chłopów ukrytych w lasach pod Lubaniem). Co ciekawe, hetman husytów Prokop Wielki był księdzem i sam nigdy nie zabił własnymi rękoma człowieka, nie nosił broni, nie walczył, choć był dobrym strategiem, co widać choćby po zdobyciu Lubania.
Husyci ponownie podeszli pod Lubań w 1431 roku, tym razem pod dowództwem Jana Čapka z Sanu. Dowódca ten nie miał tak wielkiego talentu strategicznego jak Prokop Wielki, jednakże bez większych problemów w końcu marca opanował z około tysiącem sierotek jeszcze nie odbudowane w pełni miasto, niszcząc mury, paląc zabudowania i wyrzynając obrońców. W tym miejscu warto wspomnieć, iż ten dowódca wielce zasłużył się Polsce. W 1433 roku wspomógł wojska polskie przeciwko Krzyżakom, a husyci dotarli w swych bojach wówczas aż nad Bałtyk. W nagrodę Jan Čapek otrzymał w nagrodę od polskiego króla m.in. wielbłąda (!), a w 1434 roku już na stałe wstąpił na polską służbę.
Zwycięstwo husytów
Wobec silnego oporu czeskiego papież ogłaszał kolejno 4 wyprawy krzyżowe (były to ostatnie wyprawy krzyżowe w dziejach Europy), w roku 1420, 1421, 1427 i 1431. Wszystkie wyprawy zakończyły się niepowodzeniem, husyci zadali ciężkie straty najeźdźcom. Do swego obozu papieże próbowali wciągnąć króla polskiego Władysława Jagiełłę, co częściowo udało im się uczynić, jednak wielu Polaków (zwłaszcza chłopów) wstępowało w szeregi wojsk husyckich. Papież Marcin V pisał w 1429 roku do polskiego króla m.in. „Pamiętaj, ci bezbożni ludzie ośmielają się głosić zasadę równości, że wszyscy chrześcijanie są braćmi... zwróć swoje siły przeciwko Czechom, pal, zabijaj i czyń wszędzie pustynię, gdyż nic nie jest bardziej miłe Bogu, ani bardziej pożyteczne dla sprawy królów, niż eksterminacja husytów...”. Jednakże niesnaski w łonie husytów, zwłaszcza ugodowość wobec Rzymu praskich Niemców, doprowadziły do ich rozbicia i bratobójczej bitwy pod Lipianami w 1436 roku, w której to zwolennicy powrotu na tron Luksemburgów pokonali taborytów. Okres wojen husyckich nie był jednakże czasem straconym. Dzięki nim Czesi utrzymali swoją narodowość, swój język, kulturę. Dopuszczono język czeski w kościołach, Czechów do wielu urzędów, powstał pisany język czeski, obowiązywała tolerancja religijna. Wówczas powstał pierwszy hymn czeski, odpowiednik naszej Bogurodzicy - „Ktož jsu boži bojovnici...”. Gdyby nie zryw husycki, zapewne Czechów spotkałby ten sam los co Polaków na Dolnym Śląsku w Średniowieczu czy Serbołużyczan, czyli germanizacja i wynarodowienie. Dlatego też, spoglądając na historię naszego miasta, warto patrzeć przez nieco szerszy pryzmat. Fakt dwukrotnego zniszczenia Lubania był oczywiście wydarzeniem tragicznym w dziejach miasta, jednakże jak najbardziej słusznym strategicznie i zrozumiałym, patrząc z perspektywy dziejów, interesów Polski ówczesnej i współczesnej, pozwolił na utrzymanie się na mapie Europy narodu czeskiego. W tym przypadku należy wynieść postępowanie husytów wobec Lubania i jego mieszkańców ponad współczesny patriotyzm lokalny, miłość do samego miasta, i sam fakt jego zniszczenia uznać za konieczne zło wobec znacznie wyższych i wartościowszych celów husyckich.
Tradycje husyckie
Warto wspomnieć, iż pomimo późniejszego sukcesu protestantyzmu w Czechach, do dnia dzisiejszego istnieją wyznania oparte na husytyzmie, jak Kościół Husycki czy Bracia Morawscy (Czescy). Do tradycji husyckich sięgają również i Polacy, i to w stosunkowo niedalekiej odległości od Lubania, W Jeleniej Górze od wielu lat działa Husycka Rota Piesza Małego Taboru, grupa miłośników historii i kultury husyckiej, odtwarzająca klimat husycki, poprzez poznawanie ówczesnej historii, religii, zwyczajów, w tym ubiorów, walk rycerskich(www.husyci.pl, www.husitstvi.cz). Należy w tym miejscu dodać, iż wcale nie jest to tak łatwe zadanie, gdyż o ruchu pozostało niewiele rzetelnych informacji z uwagi na fakt zniszczenia przez kościół katolicki pism Husa i dokumentacji religijnej, a pozostałe zapiski i kroniki są bardzo stronnicze, wręcz kłamliwe. Również w samym Lubaniu na cześć husytów nazwano jedną z ulic na Starym Mieście, choć niestety prawdopodobnie najkrótszą w mieście (takiej nazwy ulicy rzecz jasna nie było przed 1945 rokiem). Może warto byłoby z okazji przypadającej rocznicy odsłonić pamiątkową tablicę w pobliżu Wzgórza Kaplic, informującą o prawdziwym obliczu ruchu husyckiego. Również husyci jeleniogórscy zainteresowani są zainscenizowaniem scenki walki o Lubań, z udziałem wojsk husyckich (być może nawet z Czech) oraz Krzyżowców, co mogłoby wspaniale łączyć się z majowymi obchodami Dnia Lubania (choć jeszcze wspanialsza mogłaby być stała tego typu impreza plenerowa z udziałem rycerstwa). Może więc w przyszłym roku zorganizować powrót husytów do Lubania, ale tym razem jako atrakcję turystyczną i przyczynek do rozważań o dziejach miasta? Przykład husytów pokazuje, jak skomplikowany może być stosunek do historii naszego miasta i jak może być odmienna ocena tych samych faktów historycznych przez współczesnych i poprzednich mieszkańców Lubania.
Tomasz Bernacki
Fotografie i ryciny pochodzą z ww. stron internetowych o husytach. Dziękuję za uwagi do tekstu Staroście Husyckiej Roty Pieszej – p. Oktawianowi Chojnackiemu.
Z dnia: 2007-01-23, Przypisany do: Nr 2(313)